Dnia 25 maja 2014 roku w Warszawie
zmarł gen. Wojciech Jaruzelski. Był to przywódca wojskowy, wysoki
stopniem oficer Wojska Polskiego. W swoim długim życiu (miał 91 lat)
pełnił liczne funkcje w strukturach PRL i RP. Zasiadał nawet na
stanowisku Prezydenta RP. Była to osoba od lat budząca wielkie
kontrowersje na temat słuszności wprowadzenia w Polsce stanu wojennego.
Niesnaski między jego zwolennikami jak i zagorzałymi przeciwnikami
dawało się zaobserwować każdego roku w dniu jego urodzin. Miejmy jednak
nadzieję że teraz po śmierci generała, wszystkie zawistne głosy ucichną i
pozwolą ocenić Jego osobę historii.
Na
początek trzeba powiedzieć co nieco o pochodzeniu generała. Ku naszemu
zdziwieniu wywodził się On z rodziny szlacheckiej herbu "Ślepowron".
Główna siedziba rodu znajdowała się na pograniczu Podlasia i Mazowsza.
Była to rodzina bardzo patriotyczna bowiem Jego dziadek (również
Wojciech) walczył w powstaniu styczniowym. W wyniku swoich działań
został ukarany zsyłką w głąb Rosji. Z kolei Władysław czyli ojciec
generała walczył w wojnie polsko-bolszewickiej. Nie możemy zapominać że
rodzina Jaruzelskich była głęboko religijna. Sam Wojciech uczęszczał do
szkoły uczącej w duchu katolickim. Tym samym był dobrze wychowanym
uczniem o religijnej postawie. Jego szkolnym przyjacielem był Tadeusz
Gajcy (Polski poeta czasu wojny). Kiedy wybuchła II WŚ rodzina
postanowiła szukać schronienia na wchodzie. Właśnie tam znajdowała się
gdy do wojny przyłączył się ZSRR. Całą rodzinę deportowano w głąb Rosji.
Wszyscy kojarzymy generała z ciemnymi okularami na nosie. To właśnie
pracując przy wyrębach lasu w tajdze nabawił się choroby oczu (ślepoty
śnieżnej), która spowodowała uszkodzenie Jego wzroku. Kiedy ojciec zmarł,
młody 19 letni Wojciech stał się jedynym żywicielem rodziny. Karierę
wojskową rozpoczął z przymusu. Wezwała go Wojskowa Komenda Uzupełnień.
Od razu dostrzeżono w nim dobrego kandydata na oficera. Szczęśliwie
udało mu się ukryć swoje szlacheckie pochodzenie i tak trafił do Szkoły
Oficerskiej. Nie uczuł się z zapałem dlatego uzyskiwał przeciętne
wyniki. Po przysiędze wojskowej wraz z pułkiem przeszedł szlak bojowy 1.
Armii Wojska Polskiego. Pierwsze walki na froncie stoczył nieopodal
rodzinnej miejscowości. Celem było forsowanie Wisły. Później pomagał
również Powstańczej Warszawie gdzie został lekko ranny. Dopiero w
prawdziwym boju okazał się być dobrym żołnierzem. Cechowała go wielka
odwaga i sumienne wypełnianie rozkazów. Kolejne walki przysparzały mu
nowych awansów i odznaczeń. Był niejednokrotnie chwalony przez swoich
przełożonych. Dzielnie walczył na pierwotnych terenach Niemiec. Po
kapitulacji Berlina powrócił do nowej Polski.Pełniąc liczne funkcje w strukturach obronnych PRL zyskiwał kolejne awanse. Podległe mu jednostki brały udział w operacji "Dunaj". Później otrzymał stanowisko Ministra Obrony Narodowej. Były nawet plany nadania Wojciechowi Jaruzelskiemu stopnia marszałka Polski. Jednak za sprawą Jego przeciwników plany te zaniechano. Generał Wojciech Jaruzelski jest najbardziej kojarzony ze stanem wojennym który wprowadził 13 grudnia 1981 roku. Trwają spory na ten temat, jednakże sam generał uważał ową akcję za "mniejsze zło" i ratunek przed wkroczeniem do Polski wojsk ZSRR. W grudniu '89 roku Zgromadzenie Narodowe mianowało go Prezydentem RP. Po późniejszym skróceniu Jego kadencji odsunął się z życia publicznego. Co jakiś czas pojawiał się tylko na uroczystościach organizowanych przez Jego zwolenników oraz na posiedzeniach Rady bezpieczeństwa Narodowego.
W marcu 2011 roku u Wojciecha Jaruzelskiego lekarze zdiagnozowali chłoniaka (nowotwór złośliwy). Liczne chemie i próby leczenia sprawiły że stracił On nadzieję na wyleczenie, a jego stan pogarszał się z roku na rok. Kilkanaście dni przed śmiercią przeszedł udar mózgu, który odebrał mu możliwość samodzielnego oddychania. Zmarł 25 maja 2014 roku w szpitalu wojskowym w Warszawie.
Czy wolno nam Go oceniać? Myślę że teraz po śmierci już nie. Jak sam mówił "historia mnie oceni". Niech tak będzie. Chciałbym tylko abyście się zastanowili nad Jego działalnością. Był częścią systemu, który trzymał go w ryzach. Nie mógł się z niego wyrwać ani walczyć z nim. W stanie wojennym zginęli ludzie. To prawda. Tylko dlaczego nie potrafimy spojrzeć na to z innej perspektywy? Marszałek Piłsudski. Wielki Polak i patriota. Tylko że również doprowadził do śmierci prawie 300 osób. Osób niewinnych ma się rozumieć. Dlaczego? Bo nie mógł patrzeć na to co ekipa rządząca robi z Jego krajem. Być może gen. Jaruzelski myślał podobnie? Dlaczego Niemcy po dwóch przegranych wojnach potrafili się podnieść z kolan? No a Polska? Ciągłe kłótnie i niesnaski między obywatelami mówiącymi tym samym językiem. Opluwanie i mieszanie się z błotem. Coraz cięższe i trudniejsze słowa nasuwają mi się na usta. Jakieś wnioski? Może Polacy nie potrafią rządzić własnym krajem? Może właśnie potrzebujemy osób takich jak Piłsudski czy Jaruzelski którzy będą trzymać nas "za mordę"? Może to właśnie demokracja o którą tak ciągle się bijemy jest główną przyczyną naszej zguby? Przypomnijmy sobie czasy "liberum veto". Było podobnie jak teraz. Tylko czy chcemy aby historia zatoczyła koło? Czy chcemy kolejny raz musieć walczyć o nasz kraj? Trzeba abyśmy się dobrze nad sobą zastanowili.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz